Strony

22 wrz 2016

Książki idealne na jesień

Cześć! Wiem, że ostatnio mało jestem, ale nauka, nauka i jeszcze raz nauka!
Wracam o 17 do domu, uczę się, a kiedy jest 23 stwierdzam, że o takiej porze mało kto przeczyta moje wpisy.
Jednakże mam dla Was bardzo dobrą wiadomość, bo złożyło się, że mam trochę wolnego czasu i napiszę dla Was kilka postów! ^^
A dzisiaj chciałabym Wam pokazać książki, które idealnie pasują do jesiennego nastroju!
1.Gdzieś tam w szczęśliwym miejscu- Anna McPartlin (recenzja)
Książka doskonała na zimne i deszczowe dni.
Porusza trudne i ważne problemy i akcja toczy się, podczas deszczowych dni, no idealnie!
Jeśli się bardzo chce, to w jeden chłodny dzień da się ją przeczytać.

2.Oddam Ci słońce- Jandy Nelson
Ta powieść to odwrotność książki powyżej. Jest przepełniona emocjami i taka magiczna! (Nie, to nie jest fantastyka!).
Jest pisana z perspektyw dwóch osób i okładkę również ma przepiękną. Czytelnik może wczuć się w dwie historie, które pomimo, że są ze sobą bardzo połączone są całkiem inne.

3.Cień wiatru- Carlos Ruiz Zafon (recenzja)
Książka o książkach, Czy może być coś lepszego? To 500 stron świetnej, tajemniczej przygody.
Każdy książkoholik chciałby wiedzieć wszystko na temat książek, prawda? W tej powieść, jest o tym naprawdę dużo!
Ta lektura to także olbrzymia kopalnia cudownych cytatów.

4.Małe życie- Hanya Yanagihara
Opasłe tomiszcze na deszczowe wieczory.To ambitna książka i naprawdę trzeba nad nią pomyśleć i poświęcić trochę czasu.
To smutna historia, a właśnie takie zazwyczaj są jesienne dni. O tej książce się nie mówi, ją się pochłania, a później długo milczy.

5.Zapach lawendy- Lynne Graham, Amanda Browning, Nina Harrington (recenzja)
Trzy typowo miłosne opowiadania.
Jesień to zimna pora roku, prawda? A ta książka poprzez uczucia i emocje zawarte w historiach rozgrzeje Was lepiej niż herbatka z miodem!

*6. Kolorowanki!
Dodałam dodatkowy punkt, bo kolorowanki są świetne na czas jesieni!
Bolą Cię oczy, nie masz ochoty czytać, a przez szkołę znowu jesteś zestresowany? Sięgnij po antystresowe malowanki, odpoczniesz, a przy tym ponownie poczujesz się jak dziecko.
A jeśli dobrze poszukasz, to na pewno znajdziesz taką, która łączy się z Twoimi zainteresowaniami. Ja już znalazłam- są w niej aparaty, ubrania i książki!
Dziękuję, że przeczytałeś mój wpis!
To dla mnie naprawdę dużo znaczy.
Zaczytanych chwil i dużo, dużo herbatki z miodkiem!

15 wrz 2016

Tolerancja, czyli recenzja książki "Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu"

Cześć!
Na samym wstępie chciałabym Was przeprosić za moją nieobecność, ale remont pokoju i szkoła to fatalne połączenie.
Dzisiaj zapraszam Was na recenzję książki, która naprawdę mnie wzruszyła. To książka typu OMÓJBOŻECOTOBYŁO, naprawdę.
Zapraszam do czytania!
Na pewno kojarzycie tę autorkę, ponieważ napisała "Ostatnie dni Królika"

Bardzo chciałabym Wam opisać tę książkę, ale jej opis zawiera za dużo spoilerów. Więc mówię (piszę) od razu, nie czytajcie opisu z tyłu, bo książka nie będzie już taka sama!
Zdradzę Wam tylko tyle, że książka jest oparta na zaginięciu i relacją między pewną rodziną.

Szczerze? Nie wiem jak napisać tę recenzję i od czego zacząć, bo ta książka to cudo.
Przyznam się, że na początku byłam do niej sceptycznie nastawiona. Kiedy dowiedziałam się o zaginięciu bohatera pomyślałam, że to będzie kolejny kryminał, a ja średnio lubię książki tego gatunku.
Ale wraz z następnymi kartkami coraz bardziej wciągało mnie do świata rodziny zaginionego nastolatka, z każdą stroną intensywniej przeżywałam ich historię.
Autorka porusza w powieści bardzo ważne tematy, a pierwszym z nich jest przemoc. W tej historii pokazane są uczucia jakie wywołuje przemoc. Z początku jest to strach, później niewielki opór, ale kiedy ból cielesny przenosi się na najbliższych, wtedy jest walka, opór i złość, nie ma smutku, jest tylko dążenie do tego, aby to jak najszybciej się zmieniło.

Drugim bardzo ważnym aspektem jest relacja między rodziną i choroba.
Nie każda rodzina jest idealna, czasami kogoś brakuje, a w innych przypadkach choroba bliskiej osoby bardzo utrudnia relacje z rodziną.
Anna McPartlin pokazała nam jak dwa powyżej wymienione czynniki komplikują relacje bliskich osób. Rodzina kłóci się i oddala się od siebie.
Tragedia to wszystko zmienia, w rodzinie ponownie powraca wsparcie, bliskość i okazywanie sobie uczuć.

Ostatnim, a jednocześnie bardzo ważnym wątkiem jest tolerancja.
Pisarka pokazuje czytelnikowi, że strach przed niezaakceptowaniem może doprowadzić nawet do śmierci.
Kiedy mówimy, że coś jest "pedalskie" albo nazwyamy kogoś "gejem", to mówimy to w złym znaczeniu, tymi słowami chcemy przekazać komuś, że jest słaby, ale nie zdajemy sobie sprawy, że osobom homoseksualnym sprawiamy ogromny ból.
A co Ty byś czuł, gdyby ktoś uważał Cię za osobę słabą i inną?
Bolałoby, prawda?
Podsumowując, Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu to cudowna i wzruszająca książka. Jest przepełniona uczuciami. Uczy i wywołuje emocje. Brakuje mi słów, aby opisać tę historię, a jednocześnie chciałabym o niej mówić godzinami.
To naprawdę wyjątkowa książka, która porusza bardzo ważne problemy.
Polecam ją każdemu, a ja sama z chęcią przeczytam ją jeszcze raz i zaliczę do swoich ulubionych powieści.

"Śmierć mojego syna była straszliwym wypadkiem, ale do tego wypadku doprowadziło wielu ludzi. Ludzi takich jak ja albo niektórzy z was. Ludzi, którzy mówią, że coś jest "pedalskie", kiedy im się to nie podoba, albo nazywają "gejem" kogoś, kto okazuje słabość. Ludzi, którzy współczują homoseksualistom strasznego życia- ale to straszne życie wynika właśnie z tego, że ktoś im współczuje."

"Mam nadzieję, że spojrzycie na wszystko z innej perspektywy. A tym, którzy ukrywają swoją prawdziwą tożsamość, chciałabym przekazać tylko jedno: macie prawo do miłości. Musicie tylko być sobą i tę miłość odnaleźć."
Tytuł: Gdzieś tam, w szczęśliwym miejscu
Autor: Anna McPartlin
Tłumacz: Maria Zawadzka
Ilość stron:396
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Gatunek: Literatura obyczajowa
Moja ocena: 10/10

7 wrz 2016

Biuro Podróży Samotnych Serc. Kierunek: Tajlandia

Cześć! Dawno mnie tu nie było, ale nie miałam czasu przez naukę, teraz jednak mam luźne lekcje i piszę dla Was posty, kiedy są naprawdę nudne!
Dziś przychodzę do Was z recenzją! A więc:
Zapraszam do czytania!

Zamiast upinać welon i iść do ołtarza, Georgia spędza swój wielki dzień zastanawiając się, dlaczego jej ślub diabli wzięli.
Za radą przyjaciółki sporządza listę rzeczy, które chciałaby zrobić, zanim umrze. Następnie pakuje plecak i rusza w podróż do Tajlandii.
Los jednak bywa złośliwy. Georgia oczekuje oszałamiającej przygody, a natrafia na niekoniecznie miłe widoki, dziwne zapachy i liczne pułapki, jakie czekają na niedoświadczonych obieżyświatów.
Książka podobała mi się już od samego początku. Pierwsze strony zazwyczaj są nudne, ale w tej tak nie było. Naprawdę zaciekawiła mnie ta powieść :)
Biuro Podróży Samotnych Serc, to świetna książka.
Nie jest przepełniona samą radością, towarzyszy jej czasami smutek i oczywiście przygody. Powieść jest pełna różnych zdarzeń i zachwycających opisów przyrody oraz różnych zabytków.

Autorka miała dobry pomysł na fabułę, jest naprawdę oryginalny i pierwszy raz czytałam taką historię. 
A jeśli jesteśmy przy temacie fabuły, muszę stwierdzić, że było zaskakujące. Kiedy czytałam ostatnie rozdziały, to naprawdę nie spodziewałam się takiego obrotu zdarzeń.

Bohaterka zmieniła się ze słabej i zrozpaczonej, na silną i odważną kobietę. Próbuje ryzykownych rzeczy i cieszy się tym.
Próbuje życia, nie ogranicza się.

W jej przygodzie nie brakuje oczywiście mężczyzn- jeden ją zostawił, drugi namieszał w życiu, a trzeci? Tego przekonamy się dopiero w następnej części.
Bardzo podobały mi się tytuły rozdziałów, nie spotkałam się jeszcze z czymś podobnym.
Druk był przejrzysty i przystosowany do szybkiego czytania. Litery są w miarę duże.

W książce nie podobały mi się dwie rzeczy. Pierwsza to okładka, a raczej postać na niej, która ma okropnie wydłużoną rękę. Drugą rzeczą jest to, że w niektórych przypadkach bohaterzy mnie irytowali.

Podsumowując Biuro Podróży Samotnych Serc, to lekka powieść o szukaniu siebie, przygodach i miłości.
Ma przyjemny klimat i cudowne opisy przyrody. Katy Colins zabiera nas w miejsca, o których nie mieliśmy pojęcia, kiedy czytałam tę książkę, czułam się jakbym uczestniczyła w zwiedzaniu Tajlandii.
Z ręką na sercu mogę ją Wam polecić i jeśli będziecie mieli możliwość jej kupienia, to zróbcie to bez zastanowienia :)
Tytuł: Biuro Podróży Samotnych Serc. Kierunek: Tajlandia
Autor: Katy Colins
Tłumacz: Elżbieta Regulska-Chlebowska
Ilość stron: 301
Wydawnictwo: HarperCollins Polska 
Gatunek: Literatura obyczajowa, romans
Moja ocena: 9/10
Dziękuję za przeczytanie mojej recenzji!
I życzę Ci zaczytanych chwil!

1 wrz 2016

Back to school książkoholika

Kilka osób wyraziło chęć, abym zrobiła post z serii Back to school więc oto jest! 1 września i taka niespodzianka  ^^ Od razu uprzedzam Was, że to będzie długi post! Zrobiłam dużo zdjęć!

Więc może na początek zaszyty. Uwielbiam te ładne i urocze!
Dwa pierwsze (od lewej) kupione w Kauflandzie i jeden w Biedronce, kosztowały ok.2 zł
Kupione w Biedronce, są przepiękne! W środku okładki także są kolorowe. Cena to ok. 2 zł
Te zeszyty także kupiłam w biedronce, przepiękne, prawda? Ich cena to około 4 zł.
Pierwszy i ostatni kupiłam w Carrefourze, duży i mały w półtwardej oprawie, zapłaciłam jakoś tak do 5 zł.
Dwa pozostałe kupiłam za ok. 1,50 zł w Kauflandzie i w pobliskim sklepie.

To teraz trochę przyborów:
Znaczniki! Jako typowy książkoholik będę używać ich do zaznaczania cytatów, zamiast do nauki, ale trudno :P

Ołówki i cienkopisy do podkreślania to podstawa! Znając mnie częściej będę używała zakreślaczy, ale to też się przyda. Kupiłam je w Carrefourze, tak jak dwie rzeczy poniżej.

 Moje ulubione długopisy (piszę tylko czarnymi) i świetne gumki do ścierania. Cena tych rzeczy to jakieś 5-8 zł za każdą.

              
Zakreślacze w ulubionych kolorach! (1,60 zł za jeden) i przeurocze długopisy! Nie piszę niebieskimi, ale musiałam mieć chociaż jeden, więc kupiłyśmy kilka razem z siostrą (1,50 zł za jeden)

 Kredki, bo czasami do szkoły noszę kolorowanki antystresowe, razem zapłaciłam za nie ok. 7 zł. i kalendarz szkolny, który jest przeuroczy! W moich kolorach i z flamingami! Kupiłam go w Biedronce, za 19.99 zł.

Do szkoły na pewno zabiorę jeszcze jakieś książki!  Nie chcąc przedłużać wpisu, który i tak już jest spory, plany na wrzesień dodam za 2-3 dni.

A tymczasem:
Życzę zaczytanych i dobrych chwil!