Zapraszam do czytania!
Nate Peters, niepoprawny podrywacz i łamacz serc, lubi swoje życie pełne przelotnych romansów. Patrząc jednak na szczęśliwe małżeństwo Anny i Ashtona, coraz częściej zastanawia się, jak by to było, gdyby miał dziewczynę na stałe. Uznaje, że jeszcze do tego nie dorósł. Aż do czasu, kiedy poznaje Rosie. To zdecydowanie kobieta na całe życie, nie na krótki romans. Absolutnie wyjątkowa i niestety całym sercem oddana komuś innemu. Rosie nie jest zainteresowana znajomością z Nate'em, co tylko mobilizuje go do działania.
Obiecałam sobie, że nie przeczytam już żadnej książki tej autorki. Oczywiście wyszło całkiem inaczej i coś mnie pchnęło do przeczytania kolejnej powieści K. Moseley.
Po pierwsze z początku strasznie irytował mnie Nate. Jego sposób życia i podejście do kobiet wyprowadzało mnie z równowagi. Myślałam o nim, jako o kimś zepsutym.
Tak więc brawa dla Nate za zirytowanie mnie już od pierwszych stron!
Na szczęście później było troszkę lepiej, ponieważ bohater zauważył, że zależy mu na Rosie i przystopował z bezmyślnymi komentarzami do kobiet, a jeśli takie były, to kierował je wyłącznie do jednej osoby- Rosie.
Nie wiem dlaczego nie zaczęłam od oceniania fabuły, ale no trudno, czy muszę pisać schematycznie? :) No ale nic, teraz o tym napiszę!
Jeśli mam szczerze ocenić tę książkę to przyznam, że naprawdę nie wiem jak. Z jednej strony jest to lekka i przyjemna powieść. Styl i fabuła pomimo schematyczności dopasowały się do moich oczekiwań i czytałam lekturę z miłą chęcią.
Jednak z drugiej strony czegoś mi zabrakło. nie wiem, myślę, że chodzi o brak niespodziewanych zdarzeń i szybkich zwrotów akcji. Może przydałoby się tu więcej tajemniczości, tak myślę.
Spodobało mi się również umieszczenie wątku rodziny, w ten sposób autorka pokazała, że naprawdę można być szczęśliwym z kimś kogo kochamy.
I jeśli jesteśmy przy rodzinie, to K. Moseley ma ode mnie ogromny plus za wplątanie w historię Anny, Ashtona i ich uroczego dziecka. Było to naprawdę dobrym pomysłem.
W powieści zostały poruszone takie wątki jak zmiana osobowości, miłość, przezwyciężenie złych wspomnień i przyjaźń.
Przyjaźń Anny i Ashtona z Rosie i Nate'm jest naprawdę silna i szczera. Podoba mi się to.
Książka była po prostu przyjemna. Historia była spójna, interesująca i pochłaniająca. Autorka ukazała przebieganie i doświadczanie takiego uczucia jak miłość, a wraz z tym udowodniła nam, że mogą pojawić się trudności z tym związane. Jednak zawsze jest wyjście z sytuacji, pamiętajcie.
I już na koniec, przed samym podsumowaniem, chciałabym wspomnieć o Rosie. Czytelnik naprawdę szybko może polubić tę postać.
Bohaterka jest silna i niezależna. Pomimo złych życiowych doświadczeń nadal stara się jak może, by nadal żyć szczęśliwie. Poza tym jest świetną przyjaciółką Anny i Ashtona.
Pisarka wykreowała ją szczerze i realistycznie.
Podsumowując, Zdobyć Rosie to powieść na jeden wieczór. Jest przyjemna i napisana w taki sposób, że możemy pochłonąć ją w jeden wieczór, czyta się ją w ekspresowym tempie.
Pomimo, że jest prosta i schematyczna, to jest naprawdę wciągająca. Myślę, że jest to najprzyjemniejsza i najbardziej urokliwa powieść K. Moseley.
Jednak ma kilka swoich wad i jest książką, którą zapomnimy tak samo szybko jak ją przeczytaliśmy.
Czy polecam? Tak, ale tylko tym osobom, które szukają czegoś na odstresowanie się i nie mają zamiaru oceniać tej powieści.
Tytuł: Zdobyć Rosie. Początek gry
Autor: Kirsty Moseley
Tłumacz: Krzysztof Obłucki
Ilość stron: 318
Gatunek: literatura obyczajowa, romans
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Moja ocena: 6-7/10
Zaczytanych chwil kochani!
Zaczytanych chwil kochani!
Ostatnio chyba mam jakiegoś pecha i trafiam głównie na recenzje romansów. Nie mój typ... ech. ;P
OdpowiedzUsuńCzytam teraz kryminał, więc czekaj na recenzję! :P
UsuńMam ochotę kiedyś przeczytać, ale nie jest to pozycja do przeczytania na już.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Rozumiem, gdybym nie otrzymała tej książki do recenzji, to również miałabym na nią ochotę ale na przeczytanie czekałaby troszeczkę dłużej :)
UsuńNie znam tej autorki, a książka wydaje się być dość.. schematyczna ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś nadejdzie mnie ochota na lekki romans to pomyślę o tej książce.
Pozdrawiam cieplutko
"Pomimo, że jest prosta i schematyczna, to jest naprawdę wciągająca."- tak jest schematyczna, pisałam o tym dwa razy w tym poście ^^ Ale jako lekki romans polecam jak najbardziej :)
UsuńCzytałam od tej Pani książkę "Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno" i niestety, była dla mnie tragiczna... więc raczej już się nie skuszę na jej twórczość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://ksiazkowa-przystan.blogspot.com/
O! Mam szczęście, bo akurat tej książki nie czytałam :) Skoro mówisz, że powieść była tragiczna, to będę wiedzieć żeby się za nią nie zabierać ^^
UsuńE, ani nie czytam romansów, a mam wrażenie, że wkrada się do książki romansowy schemat (bad-boy szuka stabilizacji, zakochuje się w dobrej dziewczynce etc). Może się mylę, ale co ja tam wiem? 😂
OdpowiedzUsuńRada: może spróbuj wyjustować tekst? Na pewno recenzja będzie estetyczniej wyglądać, zwłaszcza na komórce. ;)
Pozdrawiam jeżowo
Nikodem z https://zaczytanejeze.blogspot.com/
Fakt, każdy lubi co innego, ja na przykład czytam wszystko, choć mam swoje ulubione gatunki literackie ^^
UsuńCo do rady, dziękuję i możliwe, że ją zastosuję :)
Wiem jak ciężko ocenić książkę, w której pełno jest bohatera, na którego wspomnienie otwiera Ci się maczuga w kieszeni... Niestety obecnie tak mam z Feyrą w trzecim Dworze xD
OdpowiedzUsuńO kurde, nie obserwowałam Cię? Naprawiam xD
Pozdrawiam gorrrąco:)
Kasia z niekulturalnie.pl
Dziękuję! Miło mi, że mnie obserwujesz :)
UsuńIrytujący bohaterowie to zło! Zawsze wszystko psują :P
Też sobie obiecałam, że nigdy więcej książek Moseley. Tyle tylko, że ja tej obietnicy dotrzymałam :D Niemniej jednak gratuluję samozaparcia, w życiu nie dałabym rady dokończyć jej kolejnej książki :P :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Paulina z naksiazki.blogspot.com
Dobrze, że dotrzymałaś obietnicy ^^ Ja niestety/ na szczęście nie :D Każdy ma inny gust, więc jakoś tak wyszło :)
UsuńNa chwile obecną mam co czytać, ale jeśli kiedyś przypadkiem trafi w moje ręce ,,Zdobyć Rosie'', to dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńCieszę się i zachęcam :)
UsuńMnie bardzo zirytował fakt, że muszę czekać na drugą część, bo myślałam, że to będzie jednotomówka, ale chyba nie można na to liczyć w przypadku Moseley.
OdpowiedzUsuńskazani-na-ksiazki.blogspot.com
Moseley to mistrzyni duologii! Naprawdę! :D
UsuńCzytałam tylko jedną książkę tej autorki i wspominam ją bardzo dobrze. Na pewno będę miała i tę pozycję na oku :)
OdpowiedzUsuńCześć :)
OdpowiedzUsuńZatrzymałam się tu na chwilę, bo to "Zdobyć Rosie". Może nie czytałam nic od Kirsty Moseley, ale chyba to się zmieni. Uwielbiam, gdy bohaterka nosi imię Rosie (ewentualnie Rose, Rosemarie, etc.), jeśli do tego jest postacią, którą da się lubić, to ja prawie w ciemno wpisuję tę powieść na swoją listę. Nie przeszkadza mi nawet to, że nie jest to wybitne dzieło - między kolejnymi kryminałami i obyczajowymi przyda mi się trochę relaksu.
Pozdrawiam :)
#CleoMCullen