Chwilę temu skończyłam czytać książkę Murakamiego, która nosi tytuł Sputnik Sweetheart.
Nie wiem ile czasu zajmie mi wyleczenie się z tej książki i jak długo będę nad nią myślała.
Jedyne czego jestem pewna, to fakt iż zakochałam się w tej powieści.
Do tej pory przeczytałam kilka powieści autora tej książki, polubiłam go, ale nie był to mój ulubiony pisarz. Za najlepszego uważałam Johna Greena. No cóż... Zielony przeszedł o jedno miejsce w dół.
Ale może przejdę do rzeczy, bo po przeczytaniu tego nie dowiecie się o czym jest ta książka.
O czym opowiada Sputnik Sweetheart?
Dwudziestoletnia Sumire, wrażliwa, ze swoim własnym światem i wyobrażeniem wszystkiego, utalentowana literacko zakochuje się w niemalże dwukrotnie od niej starszej Miu.
Mia- czarująca i rozważna bizneswoman, odnosząca sukcesy w swojej firmie i uzdolniona pianistka, która z tajemniczego powodu przestała grać.
Sumire chce być jak najbliżej ukochanej, rzuca pisanie i zostaje jej sekretarką. Niestety Miu nękana przerażającymi wspomnieniami z młodości, nie potrafi odwzajemnić miłości.
Podczas swpólnej podróży w interesach do Grecji Sumire znika bez śladu. Próbuję odnaleźć ją młody nauczyciel, który jest w niej beznadziejnie zakochany...
A moje wrażenia?
Trudno jest mi napisać coś o tej książce, ponieważ jest dla mnie wyjątkowa. W tym roku nie przeczytałam jeszcze takiej dobrej książki jak ta.
To wzruszająca, trochę smutna opowieść o samotności.
"Żaden człowiek nie powinien przejść przez życie choć raz nie zaznawszy zdrowej, a nawet nudnej samotności na całkowitym odludziu, Choć raz powinien być zdany na samego siebie i poznać swą prawdziwą i ukrytą siłę"
Myślę, że książki tego autora są specyficznie, nie każdy potrafi je zrozumieć, zawierają coś magicznego, a zarazem prawdziwego. Te książki nauczają.
Murakami próbuję przekazać nam pojęcie samotności, miłości, przyjaźni i pragnień. Przynajmniej w tej książce tak jest.
Murakami potrafi dostrzec w bohaterach coś co jest zazwyczaj głęboko schowane pod męskim ,za dużym płaszczem w jodełkę i w skarpetkach, które nigdy nie będą do pary.
Po zakończeniu tej powieści nie wiemy kim jesteśmy. Samotni, jak sputniki czekamy. Czekamy aż ktoś nas nazwie wypowiadając na głos nowe imię.
Stylem Murakamiego łatwo przesiąknąć. Dlatego też najszybciej jak mogę chciałabym sięgnąć po kolejną pozycję tego autora. Szkoda tylko, że inne książki, które czekają już od długiego czasu mi na to nie pozwalają. Ale na pewno już niedługo zbiorę całą kolekcję jego dziwnych, a zarazem pięknych powieści.
Nie musicie pisać w komentarzach, że ta recenzja nie ma ładu. Kochani ja to doskonale wiem i chyba nie zdziałam z tym już nic. Myślę, że taka spontaniczna recenzja spodoba się Wam.
Tytuł: Sputnik Sweetheart
Autor: Haruki Murakami
Wydawnictwo: MUZA SA
Ilość stron: 224
Ocena: 10/10
Zaczytanych chwil!
Zaczytanych chwil!
Zainteresowałaś mnie. I to jeszcze jak! Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ale jest już na liście tych, które koniecznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam,a bardzo mnie zainteresowałaś. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://olalive-blog.blogspot.com/
Czytałam tę książkę kilka tygodni temu i niestety nie zachwyciła mnie tak, jak Ciebie. Uważam ją za najgorszą z dotąd przeczytanych przeze mnie książek Murakamiego.
OdpowiedzUsuńDzięki twojej recenzji przy najbliższym zamówieniu będzie to moja obowiązkowa pozycja do kupienie :) Naprawdę mnie zaintrygowałaś *-*
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu poznać prozę tego autora :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam nic tego autora, ale na szczęście na półce czeka "Norwegian Wood" - jeśli mi się spodoba (A nawet jeśli nie) - sięgnę po "Sputnika" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
Norwegian Wood <3 też uwielbiam ^^
Usuń